niedziela, 4 maja 2014


     Tym razem nie była to odrobina tkaniny...
Tym razem był to jej kilkumetrowy kawał, przy pracy z którym nie było mi do śmiechu ;)
Z pozoru proste zadanie...
Jednak uzyskanie prostych linii na śliskiej tkaninie wymaga wprawy i doświadczenia, 
nad którego zdobywaniem ja przecież ciągle pracuję ;)

     Skoro nareszcie znalazł się odpowiedni materiał, stanęłam przed wyzwaniem, którego realizacja, jak się okazało, zmusiła mnie aby dosłownie... paść na kolana ;P
Najpierw upięcie taśmy, a potem jeszcze trudniejsze, 
równe upięcie dołu w obu zasłonach...
Ale efekt wart był zachodu, choć trudno to pokazać na zdjęciach pełnych światła, 
tym bardziej cieszą, zawieszone w oknie, zapewniając spokojny sen, a w dzień wpuszczając do pokoju tyle światła, na ile w danej chwili ma się akurat ochotę ;)))



 









* a obraz własnoręcznie namalował M. 
;p





2 komentarze:

  1. Piękne :) Choć początkowo zdziwiłam się, że takie ciemne (nie do końca w Twoim stylu ;) ) No ale w końcu kotary do sypialni muszą być ciemne,a gust i styl się zmieniają ;) W każdym razie wyszły super :) No i obraz też świetny - przekaż M. że go chwalę ;) Chylę czoło dla Waszego talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje-my! ;) Właściwie każdy reagował sceptycznie. A i ja sama nie sądziłam, że będę mieć kiedyś czarne zasłony ( i żółte dodatki;P). Nie było kolorystycznego planu na ten pokój, ale spontanicznie, wraz z upływem czasu zyskiwał tak wyraziste elementy i wcale nieźle się to razem zgrało. Efekt współpracy i dowód na sens kompromisu (skoro kolor zielony nie wchodził w grę);P

    OdpowiedzUsuń