Nareszcie przyszła wiosna:)
A wraz z nią ochota by nadać wnętrzu świeży wygląd,
nie wydając przy tym fortuny i bez konieczności używania wiertarki ;p
Jest na to kilka sposobów - kwiaty, nowe akcenty kolorystyczne, czy dodatki,
a jak już o dodatkach mowa...
Zdecydowaliśmy, że pożegnamy firanki w kwiatuszki,
a na ich miejsce pojawią się nowe, bardziej nowoczesne w geometryczny wzór.
Znowu więc zakasałam rękawy i padłam na kolana.
Mierzyłam, cięłam, podwijałam, upinałam...
A wszystko to w żółwiowym tempie i z wielką obawą,
bo pół centymetra za dużo lub za mało może zniweczyć końcowy efekt.
Przymiarka i... Z drugą poszło już szybciej.
Dodam tylko, że wcześniej tkaninę uprałam, aby uniknąć przykrych niespodzianek potem
i z niekłamaną radością odkryłam, że tych firanek nie trzeba prasować ;)
Zawiesiłam, usiadłam i uśmiechnęłam się na myśl,
że oto właśnie praca z inżynierami skutkuje firankami... w układy scalone;P
Tak czy inaczej cieszą oczy - oto i one:
Tak było:
A teraz będzie tak:
I mała aktualizacja, bo z resztki tkaniny powstała jeszcze firanka na kuchenne okno,
tak zwana zazdrostka, która już dotarła na swoje miejsce,
ku miłemu zaskoczeniu obdarowanej ;P
Firaneczka wyszła super :) Choć ja chyba jednak wolę motyw kwiatowy, to ta w geometryczny wzór fajnie Wam się wpisze w klimat mieszkania :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńMała zmiana, a cieszy, tym milej, że nie tylko mnie. A kwiatki jeszcze i tak się pojawią :)
OdpowiedzUsuń